Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miętaj co dzień zmówić pacierz, żeby mnie Pan Bóg jeszcze przez lat cztery zachował przy życiu.
To powiedziawszy wysypał pełne kieszenie złota biedakowi i śmiał się patrząc na jego radość i zdziwienie.
— Słuchaj — rzekł ten ostatni — nie wiem, jak mam ci dziękować! Jesteś moim dobroczyńcą. Chodź do mego domu, mam trzy córki, piękniejsze od samej jutrzenki; gdy się dowiedzą, coś dla nas uczynił, każda z nich chętnie będzie twoją żoną, więc sam wybierzesz, która ci się spodoba.
Zgodził się na to chętnie Niedźwiadek i poszli razem.
Ale najstarsza córka ujrzawszy potwora, o którym ojciec przedtem opowiedział wszystko, przelękła się i uciekła z płaczem i krzykiem do lasu. Druga stanęła w miejscu niby skamieniała i długo słowa przemówić nie mogła; na koniec rzekła:
— Alboż to człowiek! Ma głos ludzki i złoto, lecz wstrętniejszy jest od zwierzęcia. Wolałabym umrzeć zaraz, niż zostać jego żoną.
Lecz trzecia rzekła: