Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wdrapywała się na okno, ażeby patrzeć na mnie, przycisnąwszy do szyby wesoły nosek.
Nasze dwie główki przyciągały jedna drugą do siebie niepowstrzymanem uczuciem sympatji dziecinnej i ciekawości. I pomiędzy córeczką poważnego urzędnika i córką ubogiej szwaczki, utworzył się telegraf z początku ruchami rąk, uśmiechami, znakami, aż nakoniec, pewnego pięknego dnia, zjawiły się arkusze papieru, na których z jej strony ogromnemi literami wymalowanemi pendzelkiem, umaczanym w czarnej farbie, wyczytałam: „Pokaż mi swoje zabawki“. Z mojej zaś, wypisane węglem: „Nie mam żadnych“.
W odpowiedzi na to spostrzegłam wyraz nadzwyczajnego zdziwienia; potem jasnowłosa dziewczynka szybko zniknęła z okna, a w dziesięć minut potem zjawiła się u nas pokojówka z prośbą do mamy, ażeby mi pozwoliła pójść pobawić się z ich panienką.
W ten sposób zawiązała się przyjaźń, dzięki której poczułam po raz pierwszy nadzwyczajny pociąg do... lalki, tak, do cudownej lalki, należącej do Maryni, a noszącej poetyczne imię „Aldona“.