Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spostrzegła światło i przyszła do chaty w lesie. Poprosiła bardzo uprzejmie, ażeby ją przyjęto na noc, a starzec o długiej, siwej brodzie zwrócił się znowu do zwierząt swoich pod piecem:

Kurko i kogutku,
I ty, piękna krowo,
Co mi odpowiecie
Na dziewczyny słowo?

— Duks! odrzekły.
Dziewczyna przystąpiła do pieca, przy którym leżały zwierzęta, popieściła się z kurką i kogucikiem, głaszcząc je po gładkich piórkach; pstrokatą krowę podrapała między rogami. A gdy na polecenie starca, przyrządziła doskonałą zupę i postawiła misę na stole, rzekła:
— Mam ja jeść sama, a te dobre zwierzęta nic nie mają dostać? Na dworzu jest wszystkiego w bród, muszę się wpierw o strawę dla nich postarać.
Poszła, przyniosła jęczmienia dla kurki i kogutka, a krowie dała soczystego siana.
— Jedzcie ze smakiem, kochane zwierzątka, — rzekła — a jeżeli macie pragnienie, to dostaniecie także świeżej wody.
Co rzekłszy, przyniosła kubeł wody, a kogucik i kurka wskoczyły na brzeg