Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Duks! — odpowiadało wszystko troje, a miało to znaczyć: — Zgoda, my przystajemy.
Starzec zagadał znowu:
— Tu jest chata bogata. Idź do pieca i zgotuj nam wieczerzę.
Dziewczyna znalazła przy piecu obfitość wszelkich zasobów i przyrządziła dobrą strawę. Ale nie pomyślała o inwentarzu chaty. Zaniosła pełną misę do stołu, przysiadła się do starca, zaczęła jeść i nasyciła się do woli. Gdy już miała dość, spytała:
— Mój ojcze, jestem zmęczona, gdzie jest łóżko, na którem mogłabym się położyć i wyspać?
Członkowie zapomnianego inwentarza odrzekli:

Bez nas jadłaś ze starym,
Bez nas piłaś do syta,
Idźże sobie na pole,
Tam twój nocleg — i kwita.

Ale stary rzecze:
— Wyjdź tylko na schody, gdy je miniesz, trafisz tam na pokój z dwoma łóżkami, wzrusz sienniki i pokryj je świeżemi prześcieradłami, to i ja przyjdę się tam położyć.
Dziewczyna weszła na górę, a gdy sienniki wzruszyła, łóżka świeżo posłała,