Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stwem przyrządza pani Nagelmann, jego od lat dwudziestu trzech prawowita małżonka.
Z pocztą jest rozmaicie: część jej pan Nagelmann osobiście roznosi bardziej szanownym obywatelom miasta, część pozostaje w pokoiku, noszącym tytuł urzędu, po resztę zgłaszają się sami adresaci, dowiedziawszy się przez znajomych o nadejściu listu. Listów zresztą przychodzi niewiele, a dzienników jeszcze mniej. Mieszkańcy Clervaux nie utrzymują zbyt ścisłego kontaktu z resztą świata, tak, jak i właściciele sąsiednich folwarczków, czy tu i ówdzie rozrzuconych letnich willi, stojących zresztą przeważnie pustkami. Kiedyś, gdy były lepsze czasy, przyjeżdżali tu na wakacje zamożni kupcy z Liège i wówczas na parę miesięcy ożywiała się cała okolica. Obecnie tylko w najodleglejszem Passel, położonem na samej granicy niemieckiej, o dobrych dziewięć kilometrów od miasta, mieszkało jedno bogate małżeństwo belgijskie, państwo Duval, bardzo solidna chociaż dość młoda para.
Pan pocztmistrz Nagelmann znał wszystkich, o wszystkich wiedział wszystko, bo popierwsze należało to niejako do jego obowiązków, a podrugie było to jego przyjemnością. Pan Nagelmann lubił znać dokładnie zwyczaje i obyczaje swojej klijenteli, lubił wiedzieć zgóry czego po kim należy się spodziewać. Dlatego też to, co go z początku irytowało u nowonabywców willi Passel, z chwilą gdy się stało nieodmiennym zwyczajem — zajęło uświęcone miejsce w porządku dnia i tem samem przestało być przykre. A przykrym był dla pana pocztmistrza każdy niepotrzebny pośpiech. To też z początku krzywił się i gwałtownie ruszał swemi siwemi wąsami za każdym razem, gdy pani Duval niemal jednocześnie z przejazdem pociągu zjawiała się przed dworcem w swojej granatowej maszynie, i to tylko poto, aby odebrać dzienniki, gdyż żadnej korespondencji państwo Duval nie otrzymywali. Jeździć dużym samochodem, spala-