Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

póki była mowa o trzymiesięcznym kauczuku był niechętny i zniecierpliwiony. Teraz zaś aż dostał wypieków.
Z pobieżnego kosztorysu wynikało, że cena instalacyj do produkowania dość znacznych ilości nie przekraczałaby w żadnym razie zdumiewająco niskiej kwoty stu tysięcy złotych, a prawdopodobnie dałaby się wydatnie zredukować.
Drobiazgowo wypytał Ottmana o szczegóły konstrukcji i objaśnił konieczność skomplikowania aparatury w ten sposób, by specjaliści przy jej oglądaniu nie mogli zorjentować się w systemie produkcji i w istocie wynalazku.
— Ależ takie komplikacje podrożą produkcję — spróbował protestować Ottman.
— Panie inżynierze — przerwał mu Paweł — to już jest moja sprawa. Zechce pan teraz uważnie wysłuchać, o co mi chodzi. Postawimy niewielką fabryczkę. W jednej części budynku zainstalujemy aparaturę do wyrobu kauczuku tego lepszego...
— Nazwałem go „Optima“.
— Bardzo pięknie. Otóż ten oddział będzie ściśle izolowany i absolutnie niedostępny nikomu z wyjątkiem kilku zaufanych majstrów. Musi być obliczony na produkcję niewielką. Powiedzmy tysiąca kilogramów...
— Dziennie? — zdziwił się Ottman.
— Nie, drogi wynalazco, tysiąca kilogramów wogóle. Dlatego aparatura nie powinna być kosztowna, bo nie chodzi o jej wytrzymałość. Hm... niech ją pan zresztą obliczy na wszelki wypadek na trzy tysiące kilo. Trzeba wziąć pod uwagę ewentualne nieprzewidziane okoliczności. W drugiej części budynku będziemy fabrykowali kauczuk mniej trwały...
— Wcale nietrwały — nie mogąc pohamować irytacji poprawił Ottman.
Paweł wstał i pochylił się ku niemu:
— Panie Ottman. Nie mam już panu nic do za-