Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szło co do czego, cofał się i robił się jeszcze smutniejszy.
Początkowo podejrzewała go, że może jest, broń Boże, jakimś kaleką, że cierpi na jakąś straszną chorobę, ale sam mówił, że jest zdrów i nawet pokazywał jej swoją książeczkę wojskową, gdzie wyraźnie było napisane, że służył w wojsku i jest zdatny do dalszej służby...
— A może chciał się z tobą ożenić? — zapytał takim tonem powątpiewania, że uczuła się tem dotknięta.
Sama nigdy nie myślała o tem poważnie, ale ostatecznie dlaczego Paweł uważał to za taką niemożliwość! Że Krzysztof jest bogaty... Alboż to mało ubogich panien wychodzi za mąż za miljonerów?...
— Może i chce — skłamała — czy ja wiem...
— Nie byłoby w tem nic nadzwyczajnego — powiedział obojętnie — sądzę nawet, że byłaby z was dobrana para. On demoniczny brunet, a ty wiośniana blondynka o takiej ślicznej różowej buzi...
— Nie... nie... — odpychała go z całych sił.
Wspomnienie tego, co się stało przed chwilą, kazało się jej bronić. Z drugiej strony opanowywało ją poczucie konieczności, posłuszeństwa, niemal pragnienie zaspokojenia jego wymagań...
Gdy w pół godziny później wychodziła już ubrana z łazienki, ku swemu zdumieniu zastała Pawła w gabinecie przy biurku. Siedział w pidżamie przed stosem papierów tak pogrążony w pracy, że zdawał się jej nie spostrzegać. Jego profil w kręgu lampy zaznaczył się twardemi mocnemi linjami, a ściągnięte brwi wyglądały pięknie i groźnie.
Stąpając na palcach nałożyła przed lustrem kapelusz i palto, gdy odezwał się równym spokojnym głosem:
— Niepodobna byś chodziła w tem powiewnem paletku. Zrobię ci mały podarek. Bądź tak dobra i wstąp jutro do kuśnierza na Miodowej. Nazywa się