Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i w tem właśnie szkle widziała odbicie swojej jakże fatalnie nieuczesanej głowy, a dalej kontury biurka i siedzącego przy niem swego szefa. Właśnie przewracał jakieś papiery, rozkładał duże arkusze, segregował małe kartki, na których od czasu do czasu coś notował. To prawda, że wolała mężczyzn wyższych, ale ten był taki przystojny i tak ładnie zbudowany. Oczywiście, koleżanki z sekretarjatu krytykowały go tylko przez zazdrość, że właśnie ją wybrał. Byłaby głupia, gdyby z tego miała sobie zaraz coś wyobrażać, ale jednakże... Nawet pasują do siebie, bo on jest szczupły brunet, a ona dość pełna blondynka! Przemysłowiec i stenotypistka... w wielu bardzo pięknych filmach zdarzały się takie sytuacje. Ma się rozumieć, nie będzie tak naiwna, by rozmarzać się na ten temat, ale w każdym razie to awans. W przerwie obiadowej pójdzie do kreślarni pochwalić się ojczymowi...
— Piszemy, proszę pani, — rozległ się za nią głos miękki i dźwięczny — jest pani gotowa?
— Proszę, panie dyrektorze.
— Nagłówek: Organizacja dyrekcji technicznej Zakładów przemysłowych Braci Dalcz i Spółki... Gotowe?
— Tak jest.
— Więc od nowego wiersza: — Z dniem pierwszym stycznia bieżącego roku wprowadza się następującą strukturę administracji...
Szybki, sprawny stukot maszyny zmieszał się z płynnym wyrazistym głosem dyktującego. Marychna nie podniosła oczu z nad klawiatury. Nie rozumiała ani słowa z tego, co wystukiwały jej palce, całą uwagę skupiła na tem, by nie przepuścić ani jednej litery, by nie narobić błędów. Robota musi być wykonana bez zarzutu. Dyrektor Krzysztof Dalcz miarowym krokiem chodził wzdłuż pokoju i dyktował „z głowy“. W króciutkich przerwach widziała odbicie jego postaci w szybie przed sobą: jedną rękę