Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pan Karol na to powie. Ojciec żyje wciąż ubiegłem stuleciem, ale do pioruna, dlaczego my wszyscy mamy na tem cierpieć?? Niech ojciec zadzwoni do biura sprzedaży. Oni wydostali ceny Czechów. Są prawie o czternaście procent niższe od naszych! Rozumie ojciec?... A zresztą, co ja będę z ojcem wojował? Podpisze ojciec, czy nie?...
Starzec zgarbił się i powiedział cicho:
— Daj.
Powoli, jakby ociągając się przy każdej literze, podpisał i bez słowa podsunął asygnatę zięciowi.
— No i w porządeczku — zaśmiał się pojednawczo Jachimowski, ukazując złoto-czarne uzębienie — i cóż ojciec zrobi z tym idjotą Zdzichem? Aha, znowu mi przysłała Halina jakiegoś cymbała. Oczywiście wyrzuciłem go za drzwi. Do pioruna, co ona sobie wyobraża, że będę rozdawał posady w fabryce wszystkim jej absztyfikantom i gigolakom? Doprawdy ojciec mógłby trochę utemperować swoją córeczkę. Zdzich napycha nam jakieś wyranżerowane baletnice, Halina swoich gachów, nie dość kochanej rodzinki, jeszcze mamy stać się przytułkiem emerytalnym... Istny dom warjatów... Co to jeszcze — poskrobał się w łysinę — aha! Biuro kalkulacji trzeba wziąć za pysk. Oni nas zarżną cenami robocizny! Liczą na przykład siedemnaście godzin na imadełko „F“ do tych dużych frezarek. Umyślnie dowiadywałem się. Czort wie, co. A w niemieckich fabrykach, gdzie robocizna jest o sto czterdzieści procent droższa, wypada w cenie o połowę taniej. Poprostu inżynier Kamiński jest za stary i nie umie kalkulować. Na najbliższym zarządzie postawię wniosek o wylanie go.
— Kamiński pracuje u nas od trzydziestu pięciu lat — jakby do siebie powiedział Wilhelm Dalcz.
— To i dosyć — ironicznie zawyrokował Jachimowski — no, dowidzenia.
Rozmowa z Turskim zajęła przeszło pół godziny. Później przyszedł główny buchalter z wekslami gwa-