Strona:Boy-Żeleński - Piekło kobiet.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdzieindziej! — wpędziwszy ją często odmową swą w chorobę, czasem — pośrednio — przyprawiwszy o śmierć, z pewnością bardzo jest dumny ze swego fałszywego katoństwa! Wyobraża sobie, niebożątko, że wzmocnił mocarstwowe stanowisko Polski o jednego przyszłego obywatela, gdy tymczasem wniósł w ubogi dom nieszczęście i chorobę, może pozbawił dzieci matki. Trzebaby koniecznie zaprowadzić kursy uświadamiające dla lekarzy, któreby ich wyprowadziły z ich ciaśniutkiego stanowiska. Już to samo, że lekarzom lekcje ludzkości dają w tej mierze — prokuratorzy, powinno chyba obudzić refleksje.
Toż samo co do drugiej strony kwestji, to jest co do środków zapobiegających zajściu w ciążę. Powinni lekarze zrozumieć, że kiedy kobieta nie może bez szkody dla siebie i dla bytu rodziny mieć dzieci, obowiązkiem lekarza jest ją uświadomić najtroskliwiej co do środków zapobiegawczych, tak samo jak obowiązkiem jego byłoby dać wskazówki jak się ustrzec choroby zakaźnej. Powinni zrozumieć, że to jest jedna z najpoważniejszych, najdrażliwszych spraw w życiu kobiety, a nie temat do jowjalnych dowcipów, które znam zresztą aż nadto dobrze z czasu mego pobytu w klinikach. Ale cóż, nasi lekarze, zamiast myśleć o swoich ludzkich i lekarskich obowiązkach, bawią się w politykę populacyjną. Niedawno czytałem w Nowinach lekarskich, z powodu nieznacznego spadku urodzeń, alarm, że „czas zastanowić się poważnie nad naszą polityką populacyjną“!! Fabryki oddalają mnóstwo robotników dla braku pracy, ludzie mieszkają pod mostem albo po kilka rodzin w jednej izbie, ekonomiści powiadają, że produkujemy rocznie nadwyżkę 400.000