Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z moją, odnalazłem mego stryjecznego brata Antoniego, którego ostatni raz widziałem w Nawarzycach rannego w Górach w potyczce, w której Bończa był zasiekany, — brat mój mając kulę około biodra, leczył się na plebanii, gdy Czengery, przechodząc z wojskiem, znalazł go tam i zabrał. W miasteczku Wodzisławiu kazał on wybudować szubienicę, aby powiesić na niej Antoniego, jako żołnierza Bończy, a więc „żandarma wieszającego.“ Biedna matka delikwenta włóczyła się u stóp Czengerego, lecz aż dopiero pod szubienicą rozkaz cofnął i Antoniego do Kielc zabrał, obiecując tam go powiesić. Siedział tam biedaczysko już kilka tygodni, spoglądając z niepokojem w jutro.
I ja choć pozornie spokojny, nawet wesoły, tłumiłem tylko wewnętrzny niepokój, tem bardziej, że zły „omen“ mię spotkał. Na łóżku, które mi się dostało, spoczywał przed kilkunastu dniami jedyny więzień, którego dotychczas W Kielcach powieszono!
Nazywał się on, zdaje mi się, Kuźmiński, czy coś podobnego, a był to młody 20-letni rzeźnik z Warszawy, wzięty w niewolę z oddziału Czachowskiego.
Chłopiec ten w oddziale Czachowskiego był świadkiem, jak w miejscowości Piekło powieszono kilku Moskali, a między nimi i majora Nikiforowa. Ulitowawszy się nad jednym z powieszonych, gdy oddział odmaszerował, obciął postronek i przywrócił go do życia.
Moskal go zapamiętał i poznawszy jako więźnia, oświadczył, iż to on wykonywał egzekucye w oddziale, a sąd wojenny za to go skazał.
Biedny chłopiec umierał podobno z wielką siłą ducha, a żegnając swych towarzyszy więzienia, zachęcał ich do wytrwania, bo nadejdzie chwila odwetu i swobody!