Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/005

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sach ludowych zdrowe członki narodu, gdy z pod gór gruzów, spiętrzonych na piersiach tegoż narodu odzywa się gromko głos: „żyję, żyć chcę i żyć będę!“ — dziś kiedy po 44. latach czas, śmierć i wypadki ostatnich dwóch lat pokryły rok 1863. wodą zapomnienia i całunem grobowym, my niedobitki ostatniej walki o niepodległość, nie powinniśmy wahać się, z przyłożeniem i naszej cegiełki, do ogólnego dzieła wyświetlenia prawdy dziejowej, do zaprzeczenia nieraz faktami oszczerstwom, które tylokrotnie na ludzi i dzieła roku 1863 rzucono. Pisać prawdę i tylko prawdę, bez względu na gorycz, jakąby ona zawierać mogła, jest naszym obowiązkiem, a mądry dziejopis będzie umiał wysnuć prawdziwą nić dziejową wypadków, w których los pozwolił nam brać udział.
Myśl ta ciągle mi towarzyszyła, w tułaczem mem życiu, lecz troska i praca codzienna nie pozwoliły mi długo jej uskutecznić.
Dopiero w roku 1898. gdy nadwyrężony stan wzroku zmusił mnie do bezczynności, próbowałem rzucić na papier, kilka szkiców z przeszłości, początkowo jako pamiątka dla moich dzieci - — Parę takich szkiców w formie fejletonowej przyjęto i umieszczono w pismach naszych, a to mię zachęciło do dopełnienia ich, tak aby całość mojego pietnasto-miesięcznego udziału w powstaniu uwidocznioną była.
Przyjąłem powyższą formę, jako poczytniejszą i mniej od pamiętnikowej nużącą czytelnika. Starałem się zebrać najwybitniejsze momenta tak dodatnie, jak ujemne w których moja osoba zaangażowaną była, lub na które własnemi oczami patrzałem Starałem się być objektywnym, występując raczej w roli widza i opowiadacza a nie uczestnika wypadków.
Los powstańczy przerzucał mię z Kujaw w Kra-