Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aby kiedyś tam — kiedyś i nas do ich kółka zaliczono!


∗                              ∗
Z PAMIĘTNIKÓW IDEALISTY.

...Kiedym miał lat 18, umieściłem się przy wuju, który mi zaraz na wstępie zapowiedział:
— Kochany Grzesiu! Pieniędzy ci nie dam, bo nie mam; stołować się u mnie nie będziesz, bo kuchni nie prowadzę, za kwaterę płacić sam musisz, bo u nas lokale drogie. Mimo to, zostawię ci po sobie trwałą pamiątkę, gdyż wprowadzę cię w świat i zapoznam z jego niebezpieczeństwami.
Potem zapalił fajkę.
Minął miesiąc drugi i trzeci — lecz jakoś o wejściu w świat mowy nie było. Wuj w dzień palił fajkę, a wieczór wycierał się kamforowym spirytusem. Inni ludzie chodzili po ogrodach, wyjeżdżali na majówki, tańcowali po balach, bawili się w teatrze, a w najgorszym razie gapili się po ulicach. Ja tymczasem siedziałem w naszym zakopconym pokoiku i wyglądałem przez okno na podwórze, na którem niekiedy ukazywał się stary stróż, a niekiedy para zgłodniałych wróbli.
— Wujku! — mówiłem nieraz — a możebyśmy choć na ulicę wyszli?
— Po co?... — pytał zdziwiony.
— Jakże po co?... Żeby świat zobaczyć, jak mi wujek obiecywał...
Ale wujek machał tedy ręką i mruczał: