Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyobrażenia o rzemiośle, do którego powołują go okoliczności. Gaszenie ognia, tak jak i szycie butów, wymaga wprawy, której natchnienie nie zastąpi.
W miastach niemieckich i francuskich, gdzie straże ochotnicze od niepamiętnych czasów istnieją, cała ludność, to jest nie tylko zdrowi mężczyźni, ale nawet dzieci, kobiety i starcy oddają przy pożarach usługi. Tworzą oni łańcuch między płonącym budynkiem a najbliższą studnią i z ręki do ręki podają sobie wiadra z wodą. U nas, dzięki brakowi garstki wyćwiczonych indywiduów, te same żywioły w najlepszym razie wywołują zamęt, w najgorszym zaś psują i kradną to, co uratowano z ognia.
Ochotników, stanowiących jądro instytucyi, nie potrzeba wielu, a w miastach, liczących po kilka tysięcy mieszkańców, znaleźć ich łatwo. Pieniędzy na narzędzia powinny dostarczyć fundusze miejskie, a zresztą dobra wola ludności. Czegóż zatem potrzeba?... Inicyatywy tylko, do której poczuwać się powinni przedewszystkiem ci, którzy stoją na czele.




8 Listopada.
W kwestyi języka francuskiego. — Wystawa sztuk pięknych. — Sposób zabezpieczenia bytu rzeźbiarzom. — Dziwne wynalazki. — Oświetlenie ulic i ciemności panujące w gabinetach naukowych.
Panie kronikarzu!

W tych dniach doświadczyłem niezrównanej nieprzyjemności, odczytawszy w niejakim „Tygodni-