K. G. Wiesz, że objechawszy świat dokoła i przybywszy do Taprobany[1]; musiałem wysiąść na ląd, a obawiając się mieszkańców, schroniłem się do lasu; przeszedłszy zaś takowy, znalazłem się na wielkiej płaszczyźnie pod równikiem. W. M. A tam co się stało z Tobą? K. G. Otoczyło mię liczne wojsko złożone z męszczyzn i kobiet uzbrojonych. Większość z nich mówiła naszym językiem. Odprowadzono mię natychmiast do miasta stołecznego.[2]
W. M. Jak zbudowane jest to miasto, i jaki w nim rząd?
K. G. Na obszernej równinie znajduje się wielkie wzgórze, na którem wznosi się szczeblami miasto. Składa się z siedmiu kół ogromnych, które znajdują się jedno w drugiem koncentrycznie. Miasto jest tak obwarowane, że trudno je zdobyć, a w każdym razie wypadałoby zdobywać siedem razy t.j. każde koło jedno po drugiem, ponieważ oddzielone są od siebie murami i komunikują się tylko przez bramy. Pałace obszerne o kilku piętrach połączone są z sobą w jeden mur. Na wierzchołku wzgórza znajduje się szeroka i równa płaszczyzna, a na niej stoi świątynia.
Już na samym wstępie, jakaż to różnica pomiędzy praktycznym umysłem Morusa i wybujałością metafizyczną Campanelli! Pierwszy, kreśląc obraz miasta, ma na względzie zdrowie, wygody i przyjemność mieszkańców; drugi zapomina powiedzieć o najniezbędniejszych warunkach, jakby miasto miał zaludnić duchami a nie istotami ludzkiej natury i ludzkich potrzeb. Nawet umieszczenie samej miejscowości na kuli ziemskiej wykazuje dostatecznie już tę różnicę. Utopija oddalona jest od równika, leży w pasie klimatu łagodnego i otoczona wodami oceanu, może być policzoną z pewnego względu do tych szczeęśliwych wysp Polinezyi, które są „jakby małe raje ziemskie do wychowania najczerstwiejszych ludów przeznaczone.“[3] Tymczasem państwo Słoneczne jest istotnie słonecznem, bo
- ↑ Początek dyjalogu, a zwłaszcza ten drobny szczegół, przypomina zupełnie Utopiją.
- ↑ Campanella zawarł całe państwo w jednem mieście.
- ↑ Geografija Źmichowskiej. Warszawa 1857. Str. 1110. Bougainville, opisując wyspę Taiti, powiada, że nie doświadczali na niej wielkich upałów, że owady tam nie dokuczają tak jak w innych krajach zwrotnikowych, że nie widzieli żadnego jadowitego zwierzęcia. „Nareszcie klimat jest tak zdrowy, powiada, że pomimo ciężkiej pracy, jaką tam wykonywano, pomimo że ludzie ustawicznie byli w wodzie i na słońcu palącem, że nocowali na ziemi gołej i pod gołem niebem, nikt nie zachorował. Szkorbutyczni, których wysadziliśmy na wyspę, i którzy nie mieli żadnej nocy spokojnej, nabrali tam sił i wkrótce poprawili