Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiadał robotnikom o dworze angielskim, gdzie był, jak mówił, paziem. Wraz z kilku towarzyszami poprzedzał zawsze piękną, młodą królowę, a za nimi dopiero szli dworzanie w ogromnych perukach. Musiał widzieć coś takiego w teatrze, lub na obrazku. Niezrównane były także jego czyny wojenne w Indjach, podczas wycieczki, jaką tam zrobił w towarzystwie królowej angielskiej!
Odtąd ojciec nie pijał whisky, ale upajał się przygodami syna. Co za genjusz!
Ach, co za genjusz! Jedną z ważniejszych klęsk ogrodu stanowiły koty, które przybywały masami z miasta i wyjadały ptaki. Pewnego dnia chwycił John... takie bowiem imię nosił najmłodszy z Kurtów... jednego z największych szkodników i postanowił go żywcem ukrzyżować. Ponieważ żaden, z najmłodszych nawet robotników, nie chciał w tem wziąć udziału, przeto John zamknął narazie kota, dał mu obficie jeść, a potem udał się do portu, by znaleźć kilku urwipołciów.
Ojciec usłyszał niebawem radosne okrzyki oraz wrzaski rozpaczy, a wszystko było tak niezwykłe, że pospieszył zobaczyć, co się dzieje. Ujrzał krzyżowników, jak wykonywali taniec indyjski przed wiszącym na drzwiach stajni, opływającym krwią kotem. Uniesiony radością, chłopiec nie dostrzegł ojca, który w tej chwili wcale nie uznawał jego genjuszu. Rozważając rzecz później, przyznać musiał, że pomysł był istotnie niezwykły, a rzecz wykonana wedle wszelkich reguł sztuki. Nie łatwo to zresztą ukrzyżować kota żywcem. Pewnego dnia, gdy szalała burza, ojciec zabronił Johnowi iść do portu, a chłopak wzamian za to poszedł do ogrodu, poprzecinał korzenie pewnej ulubionej jabłoni ojca, która po raz pierwszy owocowała właśnie,