Strona:Berek Joselewicz.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jął obowiązek ujeżdżacza u współwyznawcy, handlarza końmi. Potem zajmował się faktorstwem na dworze Massalskiego. Używany przezeń do rozjazdów, zawadził o Brukselę i Paryż, widział dużo, nauczył się jako tako po francusku, nabył przedewszystkiem ogłady. Zagranicą rozbrzmiewały już nazwiska sławnych współplemiennych Berka, poety Lessinga, Zalkinda Hurwitza, tłómacza przy paryskiej Bibljotece Narodowej, Abrahama Sterna, nauczyciela Dybicza-Zabałkańskiego, wkońcu przybranego członka królewskiego towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie. Ten stan rzeczy musiał podziałać na umysłowość żądnego odznaczenia się człowieka.
W kwietniu 1794 roku zarejestrowano w aktach kancelarii komendanta Warszawy, że starozakonni Berek Joselewicz i Józef Aronowicz oświadczyli gotowość zgromadzenia pewnej ilości współwyznawców, zdeterminowanych do obrony ziemi rodzinnej. Komendant, generał Mokronoski, przyjął życzliwie inicjatywę i upoważnił obu do zaciągnięcia stu młodych ludzi, zdolnych zająć się zakupem przedmiotów, potrzebnych dla armji i śledzeniem nieprzyjaciela.
Służba dostawcy i wywiadowcy nie odpowiadała ambicjom i zamiarom Berka. W ścisłem określeniu czynności, w odsunięciu chętnych od właściwego pnia wojskowego, tkwiła jakby nieufność i uprzedzenia, wyrosłe na podłożu wieków.

Ale i one musiały rozwiać się pod wpływem wydarzeń.
Podczas oblężenia Warszawy śpieszyli żydzi wraz z rzemieślnikami, mieszczanami, panami sypać szańce, na