Strona:Benito Mussolini - Pamiętnik z czasów wojny.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nierzu zły nałóg. Dziś „łyk“ jeden, a jutro może być i szklaneczka; zresztą czasem komuś się udaje dostać za wiele naraz wódki, to zaś pociąga za sobą przykre widowisko. Jedyna kara, o której mi wiadomo, spotkała pewnego kaprala, który za nadmierne upijanie się został odesłany na tyły frontu.

∗             ∗

Jak wszędzie gdzieindziej, tak i tutaj wojna nasza jest walką pozycyjną, wzajemnem zużywaniem sił przeciwnika. Jestto wojna bezbarwna, wojna samozaparcia, cierpliwości i wytrzymałości. W dzień jest się zakopanym pod ziemią, tylko w nocy można żyć nieco swobodniej i niefrasobliwiej. Cała błyskotliwość i strójność dawniejszych wojen znikła bez śladu, — nawet karabin zwolna staje się już zbytecznym. Do szturmu na okopy uzbraja się żołnierz bombami i morderczemi granatami. Ten rodzaj wojny pozostaje w zupełnej sprzeczności z temperamentem Włochów, a jednak przy naszej — podziwienia godnej — zdolności asymilacyjnej jużeśmy się przyzwyczaili do tej wojny, wiedzionej w błocie i zasadzce, wojny wystawiającej nasz system nerwowy na tak ciężką próbę. Zdumiewająca jest ta wytrzymałość, z jaką żołnierze, pochodzący z kraju gdzie nigdy śnieg nie pada, przezwyciężają chłód i niedostatek kampanji górskiej. W rozmowie z moimi towarzyszami broni często słyszałem zapewnienie:
— Gdybyśmy tylko się znaleźli na równinie i w otwartem polu, dawnobyśmy wypędzili Austrjaków!

24 października.

W nocy niezakłócona cisza. Wspaniały, rozkoszny wschód słońca. Pierwszy strzał armatni padł ze strony włoskiej. Czy „akcja“ się zakończyła? Nie wiem nic o tem. Ram-