Strona:Benito Mussolini - Pamiętnik z czasów wojny.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w nocy przez burzę. Czujki słabo ostrzeliwują się wzajemnie. Jeden z naszych strzela z karabinu austrjackiego.
Co rana przy wydawaniu kawy wybuchają utarczki słowne pomiędzy bersaljerami, szczególnie pomiędzy szeregowcami a kapralami. Rzecz uderzająca! Ci ludzie mogą umrzeć każdej chwili, a przecie kłócą się o każdy łyk kawy. Łatwo jednak wyjaśnić przyczynę. Kawa jest jedyną cieczą, jakiej żołnierz pragnie i jaką pije z przyjemnością i pożytkiem dla siebie; pozatem nikt o tem nie myśli, że go może śmierć czeka. Wreszcie wchodzi tu w grę głębokie poczucie sprawiedliwości. Gdy porcja nie jest jednakowa dla wszystkich, tedy odpowiedź na to bywa:
Camorra! Nie uprawiać oszustwa!
Niestety camorra — w żołnierskiem znaczeniu tego wyrazu — istnieje naprawdę. Do żołnierza znajdującego się w pierwszej linji, który dla wszystkich miał być „świętością“, dochodzi jedynie drobna cząstka porcji przypadającej na niego według przepisów aprowizacyjnych. Kawa, czekolada, wino, wódka, przechodzą przez wiele rąk „panów plutonowych“, kaprali i ordynansów.
Camorra wydaje się objawem zgoła normalnym, jednakże drażni ona żołnierzy niezmiernie, zwłaszcza gdy ci znajdują się na wojnie. Słyszy się czasami wprost słowa: „Rządy szachrajów!“ Camorra wpływa ujemnie i na żołnierskiego ducha oddziału. Myślę sobie, że jeżeli do zadowolenia tych żołnierzyków wystarczy wyplenienie chwastu drobnej camorry i rozdzielanie sprawiedliwych porcyj kawy, tedy ów problemat nietrudno rozwiązać; niech tylko zaczną sprowadzać, gdy tego potrzeba, wszystką kawę jaka jest w Brazylji…
Nadeszły hełmy przeciwko kulkom szrapnelowym. Narazie sześć na każdą kompanję. Mają na sobie inicjały: R. F. — République Française