Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Być może zresztą, że historycy, — a wiedli przecież o dzieje Romea i Juljetty zażarte spory Filip Scolari i profesor Todeschini, Aleksander Torri i opat Ventori! — otóż być może, że historycy doszli wreszcie do takiego poglądu, ale to bynajmniej rzeczy nie zmienia: pogląd ten, choćby nawet poparty był dokumentami (które zresztą nie istnieją), będzie i tak zawsze fałszywy.
Jedyną nieprzemijającą prawdą w każdym wypadku, choćby rzeczywistym, który stał się już legiendą, jest jego piękno, to jest to, czemu właśnie zawdzięcza swą nieśmiertelność. — Juljetta, dziecię piętnastoletnie, które pokochało młodzieńca, niespodziewanie jawiącego się na wieczornicy w domu jej rodziców, a dowiedziawszy się o imieniu nieznajomego — wroga swej rodziny, czując jeszcze na ustach pierwszy, gorący jego pocałunek, przez który z dziecka stała się kobietą, woła z przerażeniem i rozpaczą:

„My only love sprung from my only hate!
Too early seen unknown, and known too late!
Prodigious birth of love it is to me,
that I must love a loathed enemy!“[1]

— ta Juljetta, która następnie, nie walcząc już i nie opierając się przemożnej miłości, skarży się tylko w ogrodzie:

  1. Przypis własny Wikiźródeł Słowa Julii, wersy 138-141 sceny V, aktu I. W przekładzie Stanisława Barańczaka:
    Więc kocham — wroga! O, słodycz bolesna,
    Szczęście zbyt późne, niedola zbyt wczesna!
    Ledwie zrodzone, uczucie się wciela
    W to monstrum: miłość do nieprzyjaciela.