Strona:Baczyński - Autografy utworów poetyckich (1939-1943).djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Bajki o smutku


Maelibe.


Królewnie od tygodnia ukazuje się demon Ebenehaon i zwiastuje narodziny małego jelonka.
Królewna jest w rozpaczy, ale nic nie mówi rodzicom. Pragnie, aby się to stało jak najprędzej gdyż boi się demona Ebenehaona i jego ognistych rogów.
O świcie 7-mego dnia nawiedzeń Królewna znajduje wśród koronek małego jelonka. Jest zasmucona i pełna lęku, gdyż jelonek podoba jej się bardzo.
— Kochany Maelibe! mówi do niego królewna, przytula do piersi dłońmi przejrzystymi jak papier i płacze. A Maelibe kładzie jej łebek na kolana i patrzy w oczy bronzowym, przerażonym wzrokiem. Nikt Cię nie dotknie, nie bój się — mówi królewna, a do łożnicy wchodzi król ojciec — i królowa-matka. Wiedzą już wszystko, nie gniewają się napozór wcale, ale Królewna dobrze widzi ironiczne spojrzenie króla.
Ojciec nigdy nie daruje zniewagi.
Odtąd Maelibe chodzi po ogromnych, pustych komnatach dzwoniąc srebrnym dzwoneczkiem. Dworzanie poszturchują go i biją, nawet na oczach króla, a na ustach mają przymilne uśmiechy. Król patrzy wtedy za okno, gdzie na wielkim dębie siedzi kos i gwiżdże

wstań, wstań z ziemi
wróć do ziemi
zejdź, zejdź z chmury
wstąp na chmury

Królowa matka patrzy z żalem, ale zaraz odwraca wzrok i słucha co mówi kos za oknem.
A Królewna wieczorem widzi krople krwi na uszkach Maelibe i płacze, płacze przytulając go do piersi i całując w szerokie czoło między wyrzynającymi się rożkami.
Jego Wysokość książę Maelibe musi już udać się na spoczynek – mówi marszałek dworu i zabiera jelonka do pustej komnaty w drugim końcu zamku.
Blednie królewna, słabnie, a po nocach śni się jej demon Ebenehaon, który mówi głosem huczącym jak echo bębna: Bę-kart, bę-kart – a potem śmieje się i odchodzi. Posadzka trzeszczy i pęka pod jego stopami.
Aż pewnego rana król każe zawiadomić córkę o śmierci księcia Maelibe.
Królewna zamarła ze zgrozy odnajduje jelonka zawisłego w powietrzu między pułapem a posadzką. Matko – mówi Maelibe ostatkiem sił poczem z wolna obraz jego staje się przejrzysty, a wreszcie niknie zupełnie. Czasem tylko, gdy królewna przechodzi przez tę pustą komnatę słyszy smutny głosik Melibee, który nawołuje między stropem a podłogą: Matko, matko...

wiosna 1942 r.
KK Baczyński.