Strona:B. Ostrowska - Narodziny bajki.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Generał.  Ja was zbawić! Czyś nie wstyd?
Mój jest gorszy los, niż twój!
Myśmy mieli iść na bój.
Z dźwiękiem lanc i z szumem kit
I jużbyśmy do tej chwili
Wszystkich wrogów zwyciężyli,
Lecz niedobry, brzydki Stach
Broń nam zabrał, wdeptał w piach!

Pajac.  To jest straszne, generale,
To jest straszny, straszny los!
Ja rozumiem doskonale
Patrz, mnie też się kiwa nos…
Ale, widzisz, tutaj dziś
Owym smokiem będzie Miś,
Broni nie trza, bez ochyby,
Przecież wszystko to na niby.
To tak tylko się zrobiło,
Żeby tak jak w bajce było.

Generał.  Ach na niby! Tak i mów!
I Szkoda tylu próżnych słów.
W takim razie choćby wnet!
Wygarbuję wymogom grzbiet.

Pajac.  No! więc bajka cała już.
Dość ci, lalko? Radaś? cóż?

Lalka.  Bardzom rada! Bardzom rada!
Wszystko będzie, jak wypada!

Trąbka.  No więc w dragę! w drogę czas,
Trąbię na was! Wołam was!