Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

«Znam związek stokroć mocniejszy od małżeństwa, nierozerwalny: śmierć!... Jeśli istota kochana zdradza kochającą — trzeba ją zabić!»
Besnard oddalił się nagle, ale po chwili, ulegając jakiejś mocy niewidzialnej, znów się zbliżył i — wszedł do magazynu.
Kupiec wyszedł na jego spotkanie:
— Czego pan sobie życzy?
— Ile kosztuje ten rewolwer... ten oprawny w kość słoniową?
Kupiec wyjął z piramidy wystawowej wskazany przedmiot.
— Przepyszne cacko! Jestto wyrób francuzki, własność naszej firmy... Niech pan będzie łaskaw się przyjrzy: oto kranik bezpieczeństwa, tutaj szneler. Każdy strzał pewny!... Sześćdziesiąt franków.
Besnard rzucił na stół pieniądze i wziął do ręki nabyty rewolwer: oglądał go pilnie ze wszystkich stron, obracał w palcach, patrzył pod światło, jak prawdziwy znawca.
— Pudełko nabojów w dodatku — dorzucił kupiec.
— Zbyteczne!... Ale, bądź pan łaskaw nabić mi rewolwer...
— Z przyjemnością!
Puszkarz sześć nabojów włożył do cylindra; podając go Besnardowi, dodał:
— Służę panu!... Wyborny środek na złodziejów kieszeni i honoru!
Besnard nic na to nie odpowiedział, włożył rewolwer do kieszeni i wyszedł ze sklepu, nie pożegnawszy nawet jego właściciela.
Przez parę chwil wynalazca nowego systemu rewolwerów patrzył na wychodzącego ze sklepu Besnarda, wzruszył ramionami i głośno powiedział:
— Tem gorzej!... Jeszcze jeden małżonek... z rogami!