Przecież im groźny jestem wielką krzywd moich wymową
Co nawet Gromowładnym grom wiesza nad głową.
Tryumf ich nie zupełny! Póki nie złamią ze szczętem
Tej woli, co w mej piersi rozdartej się mieści;
Póki, w przyszłość z obliczem zwrócon nieugiętem;
Przeciw nim nieśmiertelne będę miał boleści,
I gwałt, co krzywdząc słuszność nadużyciem srogiem
Zwraca się przeciw sprawcy, choćby on był Bogiem.
Lecz oto sił mi braknie w ciągłych zapasach z rozpaczą;
Niezłomna wola nawet słabnie w męczarniach bezmiernych,
Co mi czarnej wieczności ciężki polot znaczą,
Dopełniając wyroku bóstw niemiłosiernych.
Z ich łaski jestem niczem w światów ważącej się szali,
Martwą siłą, co życia prądów już nie zmieni,
Skrępowanym piorunem, co się w chmurach spali,
Zastygłą myślą w ogrom rzuconą przestrzeni.
I to ja, pierwszych dziejów ziemi rówieśnik i świadek.
Prawy, wielki współdziedzic twórczej potęgi i rządów,
Ja, com widział kolejny mnogich bóstw upadek,
Niebotyczne przewroty wszystkich mórz i lądów,
Com pasmo istnień w ręku tkających je prządek
Poprawiał, nowe kształty z zgasłych dobywał popiołów,
Strona:Asnyk Adam - Pisma 03. Wydanie nowe zupełne.djvu/165
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.