Jak czasowe następstwo naszych wewnętrznych przeżywań daje podstawę związkowi przyczynowemu, tak ich współistnienie stanowi istotę substancyalności.
I to zagadnienie również rozwiązał dopiero Kant.
Kant przeciwstawia swoją krytyczną filozofię zarówno dogmatyzmowi, jak skeptycyzmówi.[1] Ani nie wierzy naiwnie w rozsądek, ani też nie odnosi się doń z Humowskiem niedowierzaniem, lecz staje pośrodku poddając sam rozsądek i jego granice metodycznemu badaniu. Nie to, co wychodzi poza granice doświadczenia, to, co transcendentne ma być przedmiotem tych badań, ale to, co transcendentalne, to, co stanowi podstawę doświadczenia, t. zn. te formy i sprężyny, za pomocą których przychodzi do skutku nasze doświadczenie. Dopiero dzięki temu, że przedmioty doświadczenia podpadają pod prawa myślenia, staje się doświadczenie poznaniem. Doświadczenie nie jest czystem spostrzeżeniem, lecz spostrzeżeniem osądzonem. Sąd musi poprzedzać spostrzeżenie, gdyż w przeciwnym razie nie mogłoby się ono stać doświadczeniem. Na to ostatnie składają się więc i wyobrażenia i pojęcia. Tego właśnie nie uwzględnił Hume, gdyż nie wierzył do tego stopnia w ludzki rozsądek. Ale przez to, że weń nie wierzył, naprowadził Kanta na zbadanie go.
Kant wykazał, jak z wrażeń (impresyi) i ich stosunków powstają wyobrażenia. Wynik, do którego nie doszedł Locke, gdyż był zbyt empirykiem i błędnie postawił zagadnienie doświadczenia. Dopiero Kant wykazał więc, pod jakimi warunkami jest możliwem wyobrażenie rzeczy. Czas i przestrzeń są ogólnemi formami wyobrażania rzeczy, a więc i formami rzeczy, o ile te się stają przedmiotami wyobrażenia. Podobnie ma się rzecz z owemi pojęciami. Ze takie pojęcia muszą istnieć (Kant nazywa je „czystemi pojęciami, [2] wypływającemi z rozumu“ — „reine Verstandesbegriffe“), wynika z pojęcia