„nie dziwi się swojemu istnieniu.“ Ale i między ludźmi jest wielu niedziwiących się, którym przyroda nie daje nic do myślenia, którzy nie mają zdolności dziwienia się niczemu, co najwyżej może... złośliwości losu, gdy im spłata figla. Wówczas znajdują gotową formułkę pesymistyczną, ale narodzin myśli filozoficznej daremnie byśmy w ich głowach szukali.
Źródłem filozofii Schopenhauera jest to, co zdaje się być zarazem jej szczytem i zakończeniem: potrzeba metafizyki, którą Schopenhauer odnajduje w ludziach, wychodząc ze siebie samego.[1] Powtóre pesymizm jego nie jest tak wybujały i decydujący, jak się to zazwyczaj przedstawia. Pomijając już fakt, że pesymizm dany jest zawsze z optymizmem, jak podobieństwo z różnością, pamiętać należy i o tem, że na zasadnicze ukształtowanie się poglądów, odnoszących się do teoryi poznania, a także metafizycznych Schopenhauera wpłynął również Kant, — i to nie w małym stopniu, że etyka jego wypływa z metafizyki, a pesymizm sam nie jest beznadziejny: Możliwość zaprzeczenia woli, możliwość kontemplacyi artystycznej, oraz estetyka — pochodzenia platonowego — modyfikują go znacznie.
Schopenhauer miał wrodzoną żądzę wiedzy i czuł się nieszczęśliwym w stanie kupieckim, w którym w młodości musiał pracować. A wrażenia młodości, począwszy od stosunków familijnych, a skończywszy na podróżach, rozbudziły w nim myślenie i to w kierunku wyszukiwania ujemnych stron rzeczy i dokumentów marności świata.[2] Gdybyśmy się oparli na jego teoryi dziedziczności, którą pisał myśląc o sobie,[3] to rzeczywiście moglibyśmy wyszukać tę żądzę wiedzy, jako objaw inteligencyi matczynej, a ów rys pesymistyczny, jako przeindywidualizowaną ponurość ojca.
Prócz obu tych czynników odziedziczonych, które Schopenhauer przyniósł ze sobą na świat, od-