W pracy niniejszej postawiłem sobie jako cel: 1) zaznajomienie czytelnika nie tylko z schopenhauerowską rozprawą o wolności woli, ale także: 2) ze samym Schopenhauerem i jego filozofią. Niema mianowicie nic intelektualnie niesympatyczniejszego niż dyletanckie karykaturowanie autora, którego się poznało tylko ze „Zbioru jego złotych myśli,“ lub np. z „Aforyzmów o pojedynku,“ albo z „Metafizyki miłości płciowej.“ To nie łatwa rzecz złożyć sobie z cząstek i urywków prawdziwą całość, a raczej dorobić i domyśleć ją sobie do urywków: trzeba w nie bardzo głęboko wejść, by uchwycić te myślowe związki, które w nie wpływają, a które prowadzą następnie dalej — aż do swoich podstaw, oświetlających całą przebytą drogę. Gdy idzie o systemy i teorye filozoficzne tem to trudniejsze, czem mniej jednolicie dany autor się skupia w jednym podstawowym poglądzie, z którego potem wyprowadza poszczególne tak, żeby z poszczególnego można dojść do podstawowego. Schopenhauer nie należy wprawdzie do takich „filozofów-chorągiewek,“ jest