Strona:Artur Oppman-Śpiewy historyczne.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W jego oczach! Ja z wami! Hej, na łeb! na szyję!
Niech żyje cesarz!..“ Myśmy ryknęli: „Niech żyje!“
Miałem szkapę, jak siarka, ojcowego chowu,
Ścigłą, jak wiatr, krwi wschodniej, bez wad, bez narowu,

Gniadą, w pończoszkach białych na przednich pęcinach;
Więc gdy kapitan po nas spojrzał, jak po synach,
I sformował kolumnę czwórkami z prawego —
Cuglem puścił swobodnie na grzywę gniadego,
A on, ledwo posłyszał: „Marsz! marsz!“ jak mi skoczy! —
I zaraz mgła mi krwawa przysłoniła oczy!

Jezus Marja! Gdy wspomnę wprost nie mogę wierzyć,
Jak on mógł to rozkazać, a my tak uderzyć!
Warjatem lub półbogiem trza być! Kawalerją
Brać wąwóz, gdzie baterja stoi za baterją!