Strona:Artur Oppman-Śpiewy historyczne.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bo szedł z niego dech siarki i bił blask niebieski,
Tak szeptem o nim gadał porucznik Reklewski.

A kiedy nas zły smutek krwawym zębem porze,
Szliśmy nad Adrjatyckie lazurowe morze
Patrzeć jak fala falę popędza i goni,
Jak okręt, by ptak lotny, szybuje po toni,
Może tam, ku tej stronie, skąd już niedaleczko
Do nas, pewnie za górką, pewnie już za rzeczką,
Zaraz ci się dwór biały z pośród drzew pokaże,
I okna, i w tych oknach twych najdroższych twarze.

Więc potem, gdyśmy siedli w klasztorze wieczorem,
Dzień się przeżyty złotym odbijał kolorem
I barwił się w rozmowach wzorzystych, jak tęcza —
A ktoś ujął za skrzypki i piosnkę rozdźwięcza —