Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiś czas przysłuchiwała się panna Zofia, wreszcie spytała sąsiada zniżonym głosem:
— Czy ten pan to wspólnik pana?
Zaśmiał się głośno.
— Jaki on wspólnik? To mój faktor, a jak tu mówią, pośrednik.
— Tak??
— Ja jemu wdzięczny, że mnie tu przywiózł, bo poznałem panią, no i może interes ubiję.
Słuchała go chmurna, spoglądając niechętnie w stronę rozprawiającego pośrednika.
— Tak widzę, że pani go nie lubi.
— Zgadłeś pan.
— Trudnoby mi nie było... chce pani, ja jego zaraz wyprawię...
— Nic mi na tem nie zależy.