Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Panie w milczeniu dotknęły ustami kieliszków.
— Pan był dłuższy czas w Cesarstwie?
— Ja się tam wychował, ja tu świeży człowiek. Moskwę znam jak moich pięć palców, pięć lat tam przeżył, ot bogate miasto, niema co i mówić.
— Czy ładniejsza od Warszawy? — spytała panna Zofia.
— Moskwa swoją drogę, a Warszawa swoją... Ot, jakby to powiedzieć... Warszawa to jak kobieta wystrojona na bal, ale w domu bieda; a Moskwa ma i w domu dostatek, wszystkiego w bród; tam używaj, aby było za co.
— Pan lubi używać — odezwała się z przekąsem panna Zofia.
— Ot i nieprawdę powiedziała