Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja zgodny człowiek, niech będzie na twojem.

W kilka dni później żegnał pan Szyszkowski, rozczulony do łez, swoją żonę, obiecując rychły powrót.
Dla pani Zofii rozpoczęło się teraz smutne i męczące życie dłużnika, nie mogącego się uiścić. Różni wierzyciele, nietylko żydzi, lecz kupcy win i sklepów korzennych, restauratorowie i rzemieślnicy, zgłaszali się nieustannie, sypały się pozwy sądowe, wyroki zaoczne, i dopiero wspólnym usiłowaniom opiekuna i matki udało się skłonić główniejszych wierzycieli do cierpliwego oczekiwania powrotu pana Szyszkowskiego, co nie przeszkodziło, iż wnieśli