Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co ty tam wiesz, panie Ziębowski! — rzekł dumnie. — Tobie wystarczy, że chcę i pieniędzmi płacę... Gdzież ten dwór?
— Zaraz... zaraz... — szeptał, rozglądając się niespokojnie.
Wjechali do wsi, płosząc dzwonkiem grzebiące kury i wywabiając z domów przydrożnych dzieciaki bose, w białych koszulinach; z okien i drzwi otwartych wychylały się głowy kobiece, a wszystkich zaciekawiała niezwykła bryczka pocztowa z dzwonkiem u dyszla.
W środku wsi, na ubocznej wyniosłości, wśród gęstej zieleni drzew zabielały mury dworu.
— Na prawo! Przed ganek! — rozkazał szpakowaty blondyn, wskazując ręką kierunek.