Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A cóż mnie obchodzi świat!? — obruszył się — ty jedna, ot i cały świat dla mnie... A podoba mi się, to oni wszyscy jak pajace koło mnie skakać będą, im aby wina dać. Czy nie tak, co?
— Dla mnie ty zawsze masz słuszność.
— Ot, tak to lubię — uśmiechnął się — bo ja zgodny człowiek i po dobroci wszystko można ze mną zrobić. Nu, a nagroda?...
Nachylił się ku niej, wtem drzwi się otworzyły, i stanęła w nich drobna, szczupła szatynka.
— Dzień dobry panu.
— Chyba dobre południe, Julciu...
— Mama prosi na śniadanie.
Dziewczynka zniknęła.