Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Taki pośrednik musi go pewno obdzierać, mamo... I w jakim celu on brał go z sobą?... Mógł przecież sam przyjechać.
— Zapewne, tylko, że nie zna tutejszych stosunków. Od pierwszego spojrzenia poznałam, że to pośrednik.
— Należało go uprzedzić, nie pozwolić na wyzysk...
Matka spojrzała przenikliwie na córkę, która pod jej wzrokiem spuściła oczy.
— Moja Zosiu, coś ciebie zanadto interesuje pan Szyszkowski. Ani się stara, ani się oświadczył... ej, ostrożnie, Zosiu...
— Mamie się tylko zdaje — zaśmiała się z przymusem — cóż dziwnego, że mówię o tym, który kupił Popielówkę?