Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rozpoznaliśmy maszty Jakóba, wznoszące się nad Zatoką północną, oraz wyrąb wśród drzew na północ i wschód od Zatoki Kapitana Kidda — było to miejsce, gdzie Flint zbudował warownię. Naraz Moira zawołała:
— O święci Pańscy, czy to okręt? Spojrzyjno aść, panie Bob! panie Piotrze!
Wskazała na wschód; istotnie widać tam było okręt, a raczej topżagle okrętu, wznoszące się nad krawędzią widnokręgu. Gdyby nie to, że promienie słoneczne słały się poziomo po powierzchni morza i odbijały się od płócien żaglowych, nie dostrzeglibyśmy tego okrętu nawet przez lunętę.
— Tak, to okręt — ozwałem się.
Ja — potwierdził Piotr. — To Flint.
Moira zadrżała.
— Zaprawdę, któżby to mógł być inny? — zapytała. — Zdaje mi się, że żaden z naszych przyjaciół nie przybywa tu na nasze zawołanie.
— Może to okręt królewski... — zacząłem.
— Nie, — sprzeciwiła się, — jeżeli przez tyle lat okręty królewskie nie mogły trafić do tej wyspy, to niewygląda na rzecz prawdopodobną, by miały tu naraz przybyć właśnie w tej chwili.
— Tak, to okręt... — przystałem niechętnie, — okręt o pełnem użaglowaniu...
Ja, wygląda on na okręt Flinta — rzekł Piotr.
Zamilkliśmy na chwilę, przerażeni nagłością, z jaką zmieniły się nasze przewidywania, z chwilą gdyśmy niespodzianie ujrzeli te topżagle, widniejące o parę mil w oddali.
— Teraz rozpocznie się znowu krwawa bitwa — zawołała Moira. — Na mą duszę, czy nie dość szafowano życiem ludzkiem dla tego skarbu? Każdy pieniądz musi być tu krwią zbryzgany!...
— Lepiej choćmy do Murraya — rzekł Piotr, posuwając się w stronę krawędzi płaśni skalistej.
— Ale skądżeby się Flint wziął tu tak prędko? — żachnąłem się. — To rzecz niemożliwa, Piotrze. On nie potrafiłby...

280