Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie myśleć o tem, co może się zdarzyć w przyszłości. Wolę przygotować się na wszelką ewentualność i czekać biegu wypadków.
— A czy waszmość przewidujesz zdradę... jeżeli ten rakarz Flint zwróci się przeciwko tobie? — zapytał O‘ Donnell.
Murray zażył znów szczyptę tabaki.
— W pewnej mierze tak, chevalier. Zaciągnęliśmy czujne straże, a działa zostały zaopatrzone w amunicję i odszpuntowane. Nic ponadto uczynić nie mogę. Jedyną przewagą, jaką ma Flint nade mną, jest to, że zmuszony jestem oczekiwać, jaki sposób postępowania poweźmie on sam lub z nakazu swej załogi.
Irlandczyk jednym łykiem wychylił szklenicę gorzałki i zawołał:
— Ba! łatwo to waszmości mówić coś podobnego. Ale powiem waszmości, że zdaniem mojem powinniśmy natychmiast rozstrzygnąć, czy mamy wszczynać walkę z Flintem, czy też wyruszyć na morze.
Dziadek potrząsnął głową.
— Czy tak, czy tak, kiepskaby to była polityka. Walka pociągnęłaby za sobą straty w ludziach i uszkodzenie okrętu, a jeżeliby dało się jej uniknąć bez straty, tem-ci większy nasz zysk. Z drugiej strony, jak ci wiadomo, chevalier, morza są dla nas niebezpieczne... a ponadto Marcin, jako i ja, przewiduje, że w powietrzu zbiera się wielka burza.
— A brońże nas, św. Patryku! — żachnął się O‘Donnell. — Nie potrafię nic a nic zrozumieć z twych zamiarów, mości Murrayu... jako mię tu widzisz! To nawołujesz do walki z Flintem, to znowu mówisz, że należy jej unikać, o ile to możliwe.
— Całkiem słusznie, chevalier — rzekł spokojnie dziadek. — Położenie moje jest niezbyt jasne i ponętne. Wolę nie wywoływać wilka z lasu. Do tego właśnie zmierza moja polityka.
— Ale waszmość nie wiesz, co myśli zrobić załoga Konia morskiego, w tem cała bieda — ozwał się Piotr, odrywając wzrok od pionków, któremi bawił się na stole.

246