Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Więc waszmość gotów byłeś służyć mi swą pomocą i obroną? O, proszę mi wybaczyć niegodziwe podejrzenia, jakie żywiłam względem waćpana! Będziesz mi waćpan prawdziwym przyjacielem... tak samo i ten duży pan. Jakże się nazywa?... Pan Corlaer? Doprawdy jestem waszmości wielce zobowiązana — i zawsze nią pozostanę. Wszakoż jedyną odpłatą, na jaką zdobyć się umiem, będą tylko moje szczere dzięki i modlitwy, jakie zasyłać będę na klęczkach do Stwórcy, póki mi życia stanie.
Odtąd już pełnem zaufaniem darzyła mnie i Piotra i spędzała najwięcej czasu w naszem towarzystwie. Jej ojciec, o ile nie pił, był zajęty naradami z Murrayem. Całemi godzinami kreślili piórem po papierze, obliczając siłę klanów, koszta muszkietów, prochu i ołowiu, oraz ilość dział polowych, potrzebnych do uzbrojenia okrętu, jako też osobiste potrzeby wodzów i szlachty, tudzież kwoty, zapomocą których należało „podkupić“ pewne osobistości. Gdy tak pracowali, ufność mego dziadka rosła coraz to bardziej, a długa, końska twarz pułkownika O‘Donnella nabierała żywszych rumieńców, co było nietylko wynikiem butelek madery, wypijanych po cztery naraz za jednem posiedzeniem...
Siódmego dnia po bitwie z Najświęszą Trójcą spostrzegliśmy niską, piaszczystą wysepkę, gęsto najeżona karłowatemu drzewami i zaroślem, a pozbawioną jakichkolwiek cech, któreby zachęcały do osiedlenia się na niej. Jedyną wyróżniającą odznaką był jej podługowaty, kanciasty zarys, który przy pewnym wysiłku wyobraźni, można było upodobnić do kształtów kufra marynarskiego, Murray zbliżał się do niej ostrożnie, a jeden z mierników wciąż zanurzał ołowiankę, — aż wreszcie zapuściliśmy kotwicę od nawietrznej strony, o milę albo i więcej od wybrzeża.
Tymczasem Marcin i gromadka może pięćdziesięciu ludzi wydobywali skarb z winiarni czyli lazaretu; sztorman sprawdzał liczby wypisane na przygotowanej przeze mnie liście, a korsarze gderali pomiędzy sobą — w sposób, który niezbyt przypadał mi do gustu, — gdy przeliczono ponownie majątek, jaki zdobyli, nie otrzymując, jak dotąd żadnego wynagrodzenia ani uczestnictwa. Marcin był służbistym i sprężystym oficerem, więc pomimo ich szemrania i nieza-

224