Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszak mógł uregulować interesy przed tą wyprawą — nadmieniłem.
— Nie sądzę. Musiał sobie zapewnić bezpieczną kryjówkę w razie potrzeby i oczywiście nie opuści jej aż dopóki się nie przekona, że niebezpieczeństwo minęło już zupełnie. Jonatan Small zrozumiał zapewne, że powierzchowność jego towarzysza zwraca ogólną uwagę i że gdyby go dostrzeżono w Norwood, wprowadziłoby to policyę na trop innych wspólników. To też opuścił swoją kryjówkę za nadejściem nocy i chciał powrócić także po ciemku. Wedle świadectwa pani Smith, odpłynęli po trzeciej. Za godzinę dzień zaświtał i przechodnie zaczęli krążyć; ztąd wnoszę, że „Aurora“ nie oddaliła się zbytnio. Musiano opłacić hojnie Smitha i zachować jego szalupę na czas ucieczki stanowczej. Wspólnicy wrócili do siebie obładowani skarbem, licząc, że za dni kilka, gdy się przekonają, iż podejrzenia zwrócone są w inną stronę, będą mogli wśród nocnych mroków dotrzeć do Graveand i ztamtąd na jakim okręcie wyruszyć do Ameryki lub do kolonij.
— Ale cóż się stało z szalupą Smitha? — wtrąciłem. — Wszak nie mogli jej zabrać ze sobą tak jak skarbu.
— Słuszna uwaga. To też byłem pewien, że ta szalupa jest gdzieś blizko. Postawiłem się w położeniu Smalla i rozważyłem, jak może rozumować człowiek taki. Wykombinował sobie zapewne, że gdyby oddał statek właścicielowi, ułatwiłoby to poszukiwania policyi, jeśli już na trop jego wpadła. Należało więc jednocześnie ukryć szalupę i mieć ją pod ręką. Jakże ten podwójny cel osiągnąć? Co jabym zrobił, gdybym był w jego skórze? Oddałbym szalupę do przemalowania i w kilka godzin, pod inną postacią, byłaby znowu na moje usługi.
— To bardzo proste w samej rzeczy.
— Zwykle w razach podobnych nie przychodzą na myśl rzeczy najprostsze. Bądź co bądź, postanowiłem wyjść z tego założenia. Obszedłem wszystkie warsztaty okrętowe na obu wybrzeżach. Wstępowałem do piętnastu bezskutecznie, lecz