Strona:Antychryst.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




ANTYCHRYST.
I.

Trumna z drzewa sosnowego
Dla mnie już jest wyciosana.
Będę sobie w niej spoczywać,
Głosu trąby oczekiwać.


Taka była pieśń raskolników-grabarzy. — »Za siedm tysięcy lat od stworzenia świata — mówili oni — będzie wtórne przyjście Chrystusowe, a jeśli go nie będzie, to i Ewangelię spalim, a innym księgom zawierzyć nie można.« I porzucali domy, role, stada, mienie, każdej nocy uchodzili w pola i lasy, odziewali się w białe koszule, kładli się w trumny, wyżłobione w kłodach drzewnych, i sami śpiewali sobie pieśni grobowe, w każdej chwili oczekując głosu trąby. Tak chcieli iść na spotkanie Chrystusa.
Naprzeciwko przylądku, utworzonego przez Newę i małą Newkę w najszerszem miejscu rzeki, w pobliżu gagaryńskich składów konopij, wpośród