Strona:Antychryst.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prześladowani ze złością i nienawiścią. Odmienione są nasze obyczaje, i język nasz, i odzienie nasze, a głowy nasze i brody ogolone, a persony nasze rożnemi obelgami zbezczeszczone. I nie ma w nas już ani cnoty ani wyglądu, ani różnicy żadnej od niewiernych, i całkiem zmięszaliśmy się z nimi i do spraw ich nawykliśmy, i wyrzekliśmy się naszych przyrzeczeń chrześcijańskich i porzuciliśmy nasze święte cerkwie. Zamknęliśmy oczy na światło ze Wschodu i nogi nasze w ucieczce na Zachód obróciliśmy i chodzimy po dziwnych i niewiadomych nam drogach, giniemy w ziemi zapomnienia. Usynowiliśmy ludzi cudzych i wszelkiem dobrem ich osypaliśmy, a swoich głodem morzymy i gnębimy ciężkimi, nieznośnymi podatkami. A o wielu rzeczach nawet rzec trudno i lepiej usta swoje zamknąć. Ale serce boli, gdy widzim opustoszenie Nowego Jeruzalem i lud okryty niezliczonemi ranami«.
»Wszystko zaś to — powiedziano w zakończeniu — dzieje nam się dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa. O męczennicy tajemni! nie przerażajcie się i nie rozpaczajcie, stójcie dzielnie i orężem Krzyża uzbrójcie się przeciw sile antychrystowej. Pocierpcie jeszcze dla Pana, jeszcze trochę pocierpcie. Nie opuści was Chrystus, któremu chwała niech będzie teraz i zawsze, na wieki wieków Amen«.
— Dlaczego to pisałeś? — zapytał carewicz, przeczytawszy zeszyt.