Strona:Antychryst.djvu/472

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łatwo oszukać. Bo choć oni wszystko wiedzą — ale wyznać się nie umieją w ordynarnych prawach życia, które poznać, rzecz w życiu najpotrzebniejsza. Obyczaj i serce człowieka zgruntować — wielka filozofia, a trudniej ludzi znać, niż ksiąg wiele na pamięć umieć«.
Z jaką że to spokojną twarzą, z jaką lekkomyślną wesołością, powiedział mu dziś carewicz, że do ojca wraca. Pijany był, czy snem odurzony: śmiał się czas cały jakimś dziwnym, niesamowitym śmiechem.
— Biedny ty, biedny! — pomyślał Tołstoj ze skruchą, kiwając głową smutnie i pociągnął znowu niuch tabaki, a z oczu spłynęła mu duża łza, nie wiadomo czy od tabaki, czy ze współczucia. »Jako jagnię na rzeź, powiodą cię na zagładę. Pomagaj mu Boże litościwy!«
Piotr Andrejewicz miał serce dobre, był nawet uczuciowy.
»Żal mi go, ale cóż robić, pocieszać się zaczął, na to szczupak w stawie, by karaś spać nie mógł spokojnie! Przyjaźń przyjaźnią, a służba służbą«. Przecież zasłużył się on jednak czynem takim, on Tołstoj, carowi i ojczyźnie: sprawy nie popsuł, okazał się godnym uczniem Mikołaja Machivell’ego, celu swego dosięgnął. Teraz już szczęścia planeta sam zejdzie na drogę jego życia. Zaświeci na piersi gwiazdą orderu św. Andrzeja — będą, będą hrabiami Tołstoje i jeśli kiedyś w wiekach późniejszych sława rodowi przybywać będzie, jeśli