Strona:Antychryst.djvu/401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Odrodzenia — najpiękniejszym kwiatem swobody europejskiej — niby pierwowzór niewiadomego jeszcze przyszłego połączenia Rosyi z Europą.
Carewicz, wysłuchawszy historyi, przypomniał sobie obraz przywieziony przez ojca z Holandyi. Car, w marynarskiej odzieży, ściskający tęgą dziewkę holenderską. Aleksy mimowoli uśmiechnął się na myśl, jak niepodobna ta czerwona dziewka do jaśniejącej, niby słońce promienne królewny florenckiej — jak niepodobna obecna Europa rosyjska — do prawdziwej.
— A powiedz, żeglarz twój do Rosyi nie wrócił? — zapytał Ezopka.
— A coby tam robił — zamruczał ten z niespodzianą obojętnością dla tej Rusi, ku której niedawno tak się wyrywał. W Petersburgu, wedle ukazu o zbiegłych, wysiekliby go rózgami i zesłali na Rogerwirk, a królewnę florencką zamknęliby w tkackim warsztacie, jako dziewkę złego życia.
Ale Eufrozyna odezwała się niespodzianie:
— Widzisz Ezopku, do jakich to godności doszedł twój majtek przez naukę, a jeśliby uciekł od nauki, jako ty uczyniłeś, nie ujrzałby królewny florenckiej, jak swoich uszów. A co do owej wolności tutejszej, którą tak chwalisz, nie dla kruczego dzioba jarzębina. Dać wam wolność, na nic zmarnujecie się. Jakże wam durniom kijem nauki nie napędzać, skoro po dobroci uczyć się niechcecie. Dobrze czyni car, nasz ojciec. Wie, czego nam potrzeba.