Strona:Antychryst.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiem już co począć. Wszyscy w strachu wielkim. Ludzie świadomi mówią...
Car spojrzał na niego bacznie.
— Jednego z tych świadomych kazałem już wysiec koło Trójcy i ciebie to samo spotka, jeśli się nie uspokoisz. Idź precz, durniu.
Dewier skurczył się jeszcze bardziej, jak suczka pokojowa, gdy jej kijem pogrożą i zniknął w jednej chwili.
— Cóż sądzisz, ojcze, o tem osobliwym dzwonieniu? — zwrócił się Piotr do Teodozego, wznawiając rozpoczętą rozmowę o wiadomości niedawno otrzymanej, jakoby w cerkwiach nowgorodzkich dzwony po nocach cudownym sposobem dzwoniły. Słychać było, że to dzwonienie zwiastuje wielkie klęski.
Fedoska pogłaskał rzadką bródkę, pokręcił w ręku podwójny krzyż z męką pańską i portretem monarchy, spojrzał z ukosa na carewicza Aleksego, siedzącego obok, przymrużył jedno oko jakby celując i nagle cała jego drobna twarzyczka, istny pyszczek nietoperza, zajaśniała subtelną chytrością.
— Każdy nie pozbawiony rosądku snadno może osądzić, czego nas uczy to osobliwe dzwonienie. Wiadomo: sprawka złego ducha; ryczy bies, że to jego uciecha w narodzie rosyjskim idzie na zatracenie, wypędzona z bab opętanych raskolników i starców pustelników, o których poprawę Wasza Wysokość raczy się troszczyć.