Strona:Antychryst.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pogrzeb odbył się dnia 27 października. Długo toczył się spór o to, czy przy pogrzebie następczyni tronu należy strzelać z armat, a jeśli należy, w wiele razy. Wypytywano o to wszystkich posłów zagranicznych. Car niepokoił się tą strzelaniną więcej, aniżeli całym losem księżnej; w końcu postanowiono nie strzelać.
Trumnę wynieśli po umyślnie zbudowanych w tym celu drewnianych pomostach wprost do Newy. Za trumną szli car i carewicz. Carowej nie było. Wtedy właśnie oczekiwała rozwiązania. Na Newie stała gotowa żałobna fregata, cała czarna z czarnemi flagami.
Powoli przy dźwiękach muzyki pogrzebowej popłynęła do soboru Petropawłowskiego nie dokończonego jeszcze, gdzie grób następczyni tronu miał pozostawać pod odkrytem niebem czas jakiś, zanim sklepienie ukończone zostanie. Padał na nią deszcz za życia — podać będzie i po śmierci.
Wieczór był szary, cichy. Niebo, jak sklepienie mogiły; Newa, jak ciemne zwierciadło; całe miasto we mgle, niby widmo czy mara senna. — I wszystko, czego doznałam, co widziałam i słyszałam w tem strasznem mieście, teraz więcej, niż kiedykolwiek snem mi się wydało.
Z Soboru nocą powrócono do domu carewicza dla odbycia stypy pogrzebowej. Car oddał tu synowi list, w którym — jak się potem dowiedziałam — groził pozbawieniem następstwa i przekleństwem ojcowskiem, jeśli się nie poprawi.