Strona:Antoni Schneider - Babiagóra w Beskidach.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rodzinnych gór szczyty i gajami uwieńczone skały, których obrazy tęskna myśl smutna im zawsze przewodzi w pamięci. Widok ten ulubiony do łez ich porusza, choć często powróciwszy do domu, zamiast poprzedzanych marzeń, gorszkie ich czekają złudzenia. Co do połepszenia ich bytu, zdałby się przymus dla wyleczenia ich z zadawnionych przesądów i nałogów, bez których najmniejszy obrót Górala nie jest swobodnym. Do tego należy także pomnożenie szkółek, zaprowadzenie stałego funduszu dla nauczycieli, i przymusowe posełanie dzieci do szkoły. W lepszych glebach wieśniacy mniej mają popędu do przemysłu i brak chęci do kształcenia swych dzieci w szkołach, bo to im odrywa ręce od posługi gospodarskiej, dalszych zaś korzyści z nauk ocenić nie umieją. Niemniej zdałby się tu przymus rządowy, do zaprowadzenia ulepszeń w różnych gałęziach gospodarstwa, a szczególnie w kulturze łąk, z których większa część mieszkańców tutejszych, osiąga najobfitsze i najcenniejsze, często jedyny prawie środek pożywienia, a będących tu w jak największym zaniedbaniu.