Strona:Antoni Potocki - Żyd w wiosce.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Żyd w wiosce.

II.

Dotąd przedstawiłem li tylko ekonomiczną stronę gospodarki żydowskiej w wiosce. Umiejętny splot szalbierstwa i wysokiej stopy wyzysku, jaki uderza spostrzegacza, dość wymownie świadczy o jej szkodliwości. Spostrzegaczowi zresztą, zwłaszcza temu, który zna sprawy wyzysku wsi przez „kułaków” i „pająków” w Rosyi i na Ukrainie, nie trudno dotrzeć i tutaj do podstaw i dźwigni tej żarłocznej machiny ekonomicznej. Sami nawet włościanie, jak już nadmieniałem, zdają sobie dość jasno sprawę ze swego stosunku do żyda. W wiosce, o której mowa, śpiewają baby pieśń p. t. „Bieda”. Treścią jej są najuciążliwsze nędze wioskowe, a więc niesnaski życia rodzinnego i bieda; niesnaski, jak można wyrozumieć z pieśni, pochodzą od biedy, a bieda — od żyda. Żyd „rabuje” wioskę. Pieśń ilustruje „rabunek” kilkoma przykładami.
Baba np. opowiada, jak mąż kupił jej po długich medytacyjach trzewiki; ubrała się w nie i wyszła na „ulicę” pochwalić się „nowiną”, aż raptem na grobli:

„Naleciała chmara żydów
I zaczęli mię rabować,
Zemnie trzewiki zdejmować”.

Tu stosunek przedstawiony jest w formie zanadto energicznej; jeżeli jednak chodzi o skutki, to jest on prawdziwym.
Dalej baba opowiada o rujnowaniu się gospodarki na żydowskie długi:

...Sprzedam cały dobytek
Na żydowski użytek,
Temu rubel, temu drugi
Będę płacić swoje długi,
A żydowi rudemu
Pięć rubli jednemu...