Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Malecki podziękował mu. Wymienili bilety wizytowe i rozpoczęli rozmowę. Narazie doktór Wolf zaproponował mu obejrzeć dwie świątynie, położone w gaju. Były to świątynie lamaicka i świątynia wielkiego Buddhy. Mieści się tu też lamaicki klasztor, liczący do 2000 mnichów.
Wolf opowiadał Maleckiemu:
— Chińczycy za panowania całego szeregu dynastyj, — wyznających i nie wyznających buddhyzmu, otaczają niezwykłym poszanowaniem tę świątynię lamaicką; nawet obecnie za rządów republikańskich, taki stan rzeczy trwa. Złożyły się na to dwie przyczyny. Pierwsza zawiera w sobie względy polityczne. Władcy Chin doskonale potrafili panowanie swoje utrwalić na rdzennych ziemiach chińskich, przecinanych rzekami Hoang-Ho i Jan-Tse-Kiang, ale zawsze obawiali się koczowników z kresów. Zawarcie traktatów z tymi „barbarzyńcami“ nigdy się nie udawało. Trzeba więc było szukać innych sposobów. Wynaleziono je. Od XIII wieku śród nomadów szczególnego wpływu nabrał lamaizm. Do głosu kierownika lamaizmu, tybetańskiego Dalaj-Lamy, przysłuchiwano się w Centralnej, Zachodniej, Południowej i Północnej Azji. Chińczycy wykorzystali to i zaprosili do Pekinu Dalaj-Lamę, zbudowawszy dla niego wspaniałą rezydencję. Tu powstał klasztor i wkrótce była wzniesiona świątynia; to miejsce