Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pocałunków, łkań, skarg i wyrzutów, śmiała się nerwowo i szeptała:
— Teraz wiem, już wiem napewno, że kochasz... bo jesteś zazdrosny!
Porwała go nowa nawałnica pieszczot, miłości zmysłowej i palącej namiętności.
Śród pocałunków śmiała się i mówiła:
— Teraz ty będziesz panem i władcą, ty... Już zawsze będę dobra dla ciebie i uległa!
Malecki szalał, lecz czuł jak coś, jakgdyby pętla, ściskało mu gardło...
— Ginę... rozległ się zdaleka rozpaczliwy głos jego duszy, lecz Aura w tej chwili szepnęła:
— Całuj!! całuj! Jam twoja... tylko twoja...
Już nie słyszał innych głosów...