Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tu na brzegu stało kilka świątyń, a w jednej z nich pokazano im największy z istniejących dzwonów. Ten olbrzym z bronzu posiada dziwny, jęczący, pełen rozpaczy głos.
Chińczyk bonza, kalecząc angielskie słowa, opowiadał:
— Ten dzwon jęczy i łka, a są to łkania córek majstra, który go odlał z rozkazu cesarza Hungwu. Dzwon ten po wykończeniu nie chciał wydać dźwięku. Wtedy kochające córki aby pomóc ojcu, rzuciły się do roztopionego metalu, z którego odlano nowy, wspaniały i brzmiący donośnie dzwon.
— Taką wzruszającą legendę opowiedzą panu z powodu też innych chińskich dzwonów! — zauważył, uśmiechając się przewodnik.
Po powrocie do hotelu Malecki miał zamiar wypocząć po dość męczącem zwiedzeniu miasta samochodem, miotającym się w różne strony na pełnych wyrw ulicach i jeszcze bardziej okropnych drogach, gdy wszedł przewodnik.
— O ile rozumiem — rzekł — pan z amatorstwa zwiedza Chiny? Myślę, że nadarza się panu doskonała sposobność poznania kraju i ludzi. Grupa bogatych kupców jedzie dziś wieczorem statkiem do Hańkou, a stamtąd będzie się przedzierała przez front, obsadzony wojskami południowej republiki chińskiej. Kupcy ci mówią po angielsku i mogą służyć panu jako